Szanowny Panie,
Nie mogę pozostać obojętna wobec Pana wywodów na temat oceniania w szkole. Chyba ma Pan złych doradców oświatowych, bo – co rozumiem – jako pośrednik ubezpieczeniowy a prędzej znawca technologii ceramiki ma Pan prawo się na tym nie znać. Z tego też względu je nie zabieram głosu w kwestii linii produkcyjnych, bo się na tym nie znam.
Otóż system oceniania nie ma nic wspólnego „z tabelkami, statystykami” i „zbędną biurokracją”. System oceniania z wychowania fizycznego, języka polskiego, matematyki itd. To wykładnia stosunku ucznia do przedmiotu, zaangażowanie i wysiłek wkładany w pracę na lekcji, postępy i rezultaty. Nie ma tu mowy o dyskryminowaniu i krzywdzie! Wszystkie zasady są jasno i precyzyjnie określone przez nauczyciela i przedstawione uczniom we wrześniu.
Wychowanie fizyczne ma je również i nikomu nie zamyka drogi do szóstek i piątek. Trzeba to tylko wypracować.
„Piłkarze stracili szansę na ocenę bardzo dobrą, motywującą ich do dalszej pracy”, „Nasi piłkarze nie powinni być za to (?) karani”. O czym Pan pisze? Dopiero rozpoczął się nowy rok szkolny. Przed nami wiele lekcji, rozgrywek i zawodów. Któż zawodnikom „Unii” zamyka drogę do dobrych ocen? Pozostaje tylko pytanie, co rzeczywiście sobą reprezentują.
Widzi Pan. „Jedynie słuszne” – jak Pan to nazywa – dziedziny sportu uprawianego w szkole przynoszą rezultaty. LA – VIII miejsce w rzucie dyskiem w województwie dolnośląskim, strzelectwo – III i VI miejsce wśród 36 szkół na Dolnym Śląsku, kolarstwo – mistrz i wicemistrz Polski, od lat mistrz Szkół Podstawowych i Gimnazjów na Dolnym Śląsku. Czy więc ocena celująca na koniec roku dla tych cztery lub pięć razy w tygodniu trenujących uczniów to niesprawiedliwość?
A tak na marginesie. Kolarz, plasujący się dwa razy w pierwszej dziesiątce najlepszych w Polsce, na koniec roku szkolnego w klasie III z wychowania fizycznego otrzymał ocenę dostateczną. Dlaczego? Bo nie spełniał podstawowych kryteriów wymagań. Czy to też jest „jedynie słuszne”?
Cóż więc. Pozostaje mi tylko życzyć Panu i Pana trenerom takich sukcesów, jakie mają moi nauczyciele. A że piłkarze rezygnują z „Unii”? Chyba musi być jakaś przyczyna.
Krystyna Witkowska-Nogawka,
dyrektor Zespołu szkół